Jedna z nielicznych książek, która omal mnie nie wykończyła- Harda Elżbiety Cherezińskiej. Słowem wstępu, cieszę się, że taka powieść powstała, bo z ręką na sercu niech mi ktoś odpowie napytanie: czy wiecie kim była Harda? Zarówno nasza rodzima literatura piękna jak i twory naukowe chyba rzadko wspominają o jednej z najodważniejszych i najbardziej dumnych polskich kobiet.

Trudniejsza od Sienkiewicza
Ja sama z ręką na sercu przyznaję szczerze, że czytałam Hardą Eżzbiety Cherezińskiej miesiąc. Tak, miesiąc. Z jednej strony nie zawsze miałam czas, a gdy już go znalazłam, potrzebowałam maksimum skupienia, bo książka łatwa nie jest. Harda to trudna i wymagająca lektura. Przeczytałam jakiś czas temu stwierdzenie, że Cherezińska to współczesny Sienkiewicz i myślę, że coś w tym jest.
Rozmach z jakim przedstawiony jest świat w Hardej przyprawia o ból głowy. Harda, a raczej Świętosława, jest córką Mieszka I i Dobrawy, pierwszej chrześcijańskiej żony księcia. Jej bratem był słynny Bolesław Chrobry, choć odnoszę wrażenie, że Świętosława swą odwagą biła go na głowę i gdyby więcej o niej pisano, byłaby sławniejsza od niego. Twarda, bezkompromisowa, dziś powiedzielibyśmy, że po prostu pyskata i wyszczekana, choć akurat to słowo może być nieco obraźliwe. Ale takie były fakty.
Królowa Wikingów
Świętosława, inaczej zwana Hardą Panią, nie miała lekko. I nie jest to żaden banał. Urodziła się rok po przyjęciu przez ojca chrztu. Jako córka była blisko Mieszka, który mawiał, że córki są radością ojca. Nikt nie dodał przy tym, ile taka radość kosztuje… Świętosława (podobnie jak wszystkie inne księżniczki i królewny) była pionkiem w politycznej grze Mieszka, zapewniając mu wpływy i spokój polityczny w różnych regionach Europy.
Z Hardej wiemy, że była żoną Erika, króla Szwecji. Niestety, jak to w życiu czasem bywa, jej serce zostało skradzione przez kogoś zupełnie innego. Olav Tryggvasson, przyszły król Norwegii, pomieszał nieco szyki Hardej, nawiązując z nią płomienny romans, ale ten związek nigdy nie doszedł do finału. Choć tak niewiele brakowało… Świętosława została najpierw żoną Erika w Szwecji, zaś następnie poślubiła Svena, króla Duńczyków, by odegnać widmo wojny. Jak łatwo odgadnąć, Olav i Sven, ramię w ramię łupiący Anglię, nie pokochali się z tego powodu.
Twarda zawodniczka

Świętosława nie przez przypadek zwana była Hardą Panią. Z tego co udało mi się zrozumieć, nigdy nie poddała się w żadnej kwestii. Swoim wrogom nie pozostawiała wyboru (a czasem życia) i mimo, że była tylko pionkiem w politycznej grze mężczyzn, to jednak w piękny sposób umiała walczyć o siebie i swoje prawa.
Myślę, że to jedna z najodważniejszych kobiet w polskiej i europejskiej historii i dzięki tej książce można zrozumieć, jak wielką odgrywaliśmy rolę w Europie X -go wieku. Choć łatwo nie było. Mimo, że Mieszko przyjął chrzest i oficjalnie i teoretycznie ochrzcił swój kraj, to jednak nie da się ukryć, że nie byliśmy państwem w stu procentach wielkim, a liczny lud nie zawsze przyjął nową wiarę od razu i z uśmiechem na ustach. Mimo to, los Świętosławy pokazuje, że sporo znaczyliśmy, a dzięki kolejnym małżeństwom i potomkom Hardej, północna Europa wygląda tak jak dziś.
Aranżowane małżeństwo
Świętosława zostaje wysłana przez ojca na dwór Erika Widłobrodego jako jego przyszła żona. W międzyczasie poznaje człowieka, który zabiera jej serce. Przez długi czas kochankowie mogą spotykać się tylko przy nielicznych okazjach, ale gdy przychodzi moment przełomu, nie dają rady. Los zsyła im wyjątkową okazję by związać się ze sobą: Erik, mąż Świętosławy, oddaje swe życie w ofierze bogowi Odynowi, zostawiając tym samym swą żonę samą z synem. Świętosława musi radzić sobie samodzielnie, zwłaszcza, że stanowi smaczny kąsek dla potencjalnych bezżennych książąt i królów. Pojedynek wygrywa Sven, król Norwegii, który zwyczajnie grozi Hardej wojną, jeśli ta nie zostanie z nim. Jest to ewidentny policzek dla kochanka Hardej. Pomijając fakt, że Olav dowiaduje się już o ślubie Hardej, po fakcie…
Szczwana lisica
W międzyczasie umiera także książę Mieszko, a scena jego śmierci i negocjacji testamentowych powinna przejść do historii. Księżna Oda (druga żona Mieszka, po śmierci Dobrawy) knuje spisek, dzięki któremu jej synowie mieliby dostać polskie ziemie we władanie, zaś pierworodny syn, Bolesław Chrobry, miałby dostać w sumie niewiele. Na całe szczęście, ani Świętosława ani Bolesław nie darzą sympatią macochy i dzięki zręcznym manipulacjom (przy pomocy zaprzyjaźnionego biskupa) to właśnie Oda zostaje z niczym. Bolesław pięknie to ujmuje słowami: w gnieździe piastowskim przychodzą na świat NASZE pisklęta. Co oznaczało tyle, że Oda ma się po prostu wynosić z Ostrowa Lednickiego i jako wdowa doczekać reszty swych dni w oddaleniu.
Krzewienie chrześcijaństwa
Zawiłości dynastycznych jest tyle, że nawet nie byłabym w stanie wymienić wszystkiego. Harda radzi sobie jednak ze wszystkim doskonale. Książka świetnie pokazuje także kwestię wiary chrześcijańskiej, która zostaje wprowadzona na ziemie Polan. Sam Mieszko ochrzcił się spektakularnie w wodach Warty, wraz ze swym oddziałem wojów i ich rodzinami. Co oczywiście wcale nie oznacza, że reszta narodu również przyjęła nowego boga. Świętosława także natrafia na poważne problemy w swojej nowej ojczyźnie, gdyż Erik jest poganinem, a jedyną chrześcijanką jest ona sama jeśli nie liczyć Iona, mnicha dość lekkich obyczajów. To sprawia, że Harda musi dodatkowo wytężyć swe siły, by utrzymać pozycję królowej Szwecji. Dowiadujemy się także, że jej kochanek, Olav Tryggvason, podążając do rodzinnej Norwegii w celu odzyskania tronu, także przyjmuje chrzest i wprowadzając nową wiarę na norweską ziemię. Nie waha się przed zabiciem opornych, przez co zyskuje przydomek bestii z krzyżem.
Trudna powieść
Hardą Elżbiety Cherezińskiej czyta się trudno. To dość skomplikowana lektura i jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to zbyt duża ilość bohaterów. Ja osobiście chwilami gubiłam się i nie wiedziałam, kto jest kim. Większość powieści jest nieco nudnawa i rozwlekła i jeśli ktoś nie kocha wojennych wypraw i politycznych pogadanek, lepiej niech nie sięga po Hardą.
Ja się zaparłam i wygrałam 🙂