Książki

Prosiak i kupa śmiechu Barbary Catchpole należy rozumieć dosłownie. W grę wchodzi, może nie prawdziwa, ale jednak, kupa. A to oznacza kolejny szalony pomysł Prosiaka. A właściwie Piotra Rosiaka, zwanego pieszczotliwie Prosiakiem. Co ciekawe, jest to pierwsza część historii.

prosiak i kupa smiechu barbary catchpole
Prosiak i kupa śmiechu Barbary Catchpole wyd. Zielona Sowa

Pierwsze co wpada człowiekowi w oko, patrząc na książkę, to jej graficzne podobieństwo do Dziennika Cwaniaczka i o ile Kinney zwany jest gwiazdą rocka w świecie dziecięcej literatury, to o pani Catchpole nie mogę powiedzieć tego samego. Nie oznacza to, że Prosiak jest kiepski. Jest to naprawdę fajna i zwariowana historyjka o nastolatku jakich wiele.

Ratujmy kupę!

Rozpoczynając swoją przygodę z Prosiakiem, dostajemy historyjkę z grubej rury. Prosiak poszukuje zaginionej kupy. Kupa to plastikowa zabawka, kupiona przez tatę Prosiaka w sklepie ze śmiesznymi rzeczami. Kupa wygląda jak najprawdziwsza kupa, z plastikową muchą siedzącą na szczycie dla wzmocnienia efektu. Innych efektów na szczęście nie ma. Prosiak uznaje kupę za najlepszego kumpla, z którym zdarza mu się rozmawiać. Pewnego dnia Prosiak wpada na świetny (jego zdaniem) pomysł: zabiera kupę ze sobą do szkoły. Akurat jest piątek i młodzież na obiad dostaje górę frytek z surówką. Prosiak podkłada kupę na talerz siedzącej obok koleżanki. Jej reakcja jest jak najbardziej przewidywalna…

W trakcie zamieszania okazuje się jednak, że Prosiak popełnił spory błąd. Talerz z frytkami zostaje zabrany a to oznacza, że kupa znika. Zrozpaczony Prosiak nie może sobie darować i wraz z przyjacielem Leonem wyruszają na poszukiwania.

W pułapce

Prosiak i Leon zrywają się z lekcji i pod pozorem wizyty u szkolnej lekarki wychodzą ze szkoły w poszukiwaniu zaginionej kupy. Trop prowadzi do wielkich kontenerów na śmiecie na tyłach budynku. Kupa faktycznie tam jest, ale leży głęboko w nie do końca wypełnionym kontenerze. Trzeba ją jakoś wydostać. Prosiak i Leon wpadają na ryzykowny pomysł: Leon przytrzyma Prosiaka za nogi a ten zanurkuje w kontenerze i wydostanie kupę. Wszystko idzie dobrze do momentu gdy Prosiakowi zsuwają się spodnie i obaj chłopcy lądują w brudnej i śmierdzącej mazi. Przyznaję szczerze, czytając te fragmenty czułam lekkie mdłości.

Najgorsze jest to, że aby się wydostać Prosiak i Leon musieliby być wyżsi. Chłopcy zostają uwięzieni. Na szczęście to piątek a to oznacza wywóz śmieci. Ratunek przybywa, ale ma nieco inną postać-  mamy Prosiaka! Jej wściekła twarz pojawia się nagle nad brzegiem kontenera. Po wydostaniu się Prosiaka ze śmierdzącej pułapki (oraz po zabraniu kupy) okazuje się, że nieobecność chłopców wzbudziła podejrzenia w szkole więc zadzwoniono do ich rodziców. I tak właśnie wściekłe mamy Prosiaka i Leona znalazły chłopców w śmieciach.

Szczęśliwe zakończenie

Akcja z szukaniem kupy odbiła się szerokim echem w szkole zwłaszcza że chłopaki musieli paradować w samych majtkach (ubrania poszły do prania) a to nie uszło uwagi kolegów. Po wściekłej awanturze urządzonej pod kontenerem mama Prosiaka wzięła się za niego dodatkowo w domu. Na uprzejme pytanie dlaczego nie mógł sobie kupić innego paskudztwa zamiast robić ten cyrk, Prosiak rozbrajająco odpowiedział, że to przecież była kupa od taty.

Prosiaka i kupę śmiechu można przeczytać w pół godziny. To fajna książka a jej bohater to w zasadzie chyba każdy z nas gdy był dzieckiem.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *