Książki

Dziennik Cwaniaczka- no to lecimy to kolejna odsłona przygód sympatycznego Grega Heffleya i jego szalonej rodzinki. Muszę stwierdzić, że niewiele jest na rynku literatury dziecięcej książek, na które czekałabym z taką niecierpliwością.  Każdy kolejny Dziennik Cwaniaczka to gwarancja fantastycznej zabawy. Nie inaczej jest tym razem.

dziennik cwaniaczka no to lecimy
Dziennik Cwaniaczka. No to lecimy, J. Kinney wyd. Nasza Księgarnia, 2017

Absurdalny pomysł

Gdy przygotowania do Gwiazdki nie wychodzą, nic się nie udaje a rodzice ciągle się kłócą, najlepszym rozwiązaniem byłoby rzucić wszystko i wyjechać całą rodziną do ciepłych krajów. Nie u Heffleyów. Gdy Greg dowiaduje się, że mama podjęła tę wiekopomną decyzję, nie jest zachwycony. Wolałby zostać w domu, przy kominku i cieszyć się prezentami. Zwłaszcza, że owa wycieczka to właśnie PREZENT gwiazdkowy.

Wyjazd na Isla de Corales ma jeszcze jeden podtekst: okazuje się, że to tam właśnie rodzice Grega spędzili swój miesiąc miodowy! Niestety, Greg zostaje przegłosowany i cała rodzina wyrusza na podbój tropików. Problemy zaczynają się już w drodze na lotnisko a potem jest coraz gorzej…

Tłumy, wszędzie tłumy

Czytając Dziennik Cwaniaczka- no to lecimy pocieszyłam się myślą, że to nie tylko w Polsce świąteczny wyjazd kojarzy się z tłumami, czekaniem i nerwami. Rodzina Grega przeżywa dokładnie to samo. Już na lotnisku okazuje się, że na pomysł spędzenia Bożego Narodzenia w tropikach wpadło kilkaset tysięcy innych ludzi. Nerwy przy odprawie, a potem opóźniony lot. Co ciekawe, nasz Cwaniaczek leci samolotem po raz pierwszy w życiu i chyba ma cykora. Zostaje posadzony w rzędzie między spóźnioną parą z małym dzieckiem, więc podróż nie zalicza się do udanych.

Najśmieszniejsze ze wszystkiego jest jednak to, że tata Grega dostaje miejscówkę w … 1 klasie ze względu na to, że często lata w sprawach biznesowych. Rodzina nie jest tym zachwycona i każdy po kolei chce spędzić trochę czasu w luksusach. Zostają zatem ustalone dyżury.

Po przylocie na miejsce okazuje się, że wcale nie jest lepiej, chociaż klimat wyspy poraża ciepełkiem i słoneczkiem. Cwaniaczek jest zachwycony i chce spróbować absolutnie wszystkiego. Szybko jednak okazuje się, że nie wszystko jest dostępne od razu, na część atrakcji nie ma miejsc i ogólnie lipa.

dziennik cwaniaczka no to lecimy
Dziennik Cwaniaczka. No to lecimy, J. Kinney wyd. Nasza Księgarnia, 2017

Super zabawa

Jakby tych atrakcji było mało, tata Cwaniaczka dostaje rozstroju żołądka i większość pobytu spędza w toalecie, zatem reszta rodziny musi radzić sobie sama. Najlepiej na tej całej wyprawie wychodzi chyba Rodrick (starszy brat Cwaniaczka), bo poznaje dziewczynę. A przynajmniej tak mu się wydaje…

Dziennik Cwaniaczka- no to lecimy to świetna zabawa, doskonały humor i zaskakujące zwroty akcji. W sumie to nawet muszę się pochwalić, że troszkę jakby przeczułam, że kolejny tom powinien być o bożonarodzeniowym wyjeździe. W końcu aż się prosiło, a jak wiemy, rodzina Cwaniaczka potrafi wszystko.

Autor Dziennika Cwaniaczka- no to lecimy nie zawodzi i tym razem. Dostajemy fantastyczną opowieść nastolatka, który codziennymi zapiskami dokumentuje wszystkie poczynania swojej rodziny. Co najciekawsze, te poczynania mogą dotyczyć absolutnie każdego z nas. Każdy z nas może mieć pewnego dnia strasznego pecha i sknocić najlepszy nawet wyjazd. Każdemu może się zdarzyć, że na tropikalnej wyspie ptaki i ślimaki zeżrą mu obiad a najmłodszy członek rodziny przyniesie w plastikowym kubełku najbardziej jadowitą meduzę świata… 🙂

Chyba nie muszę dodawać, że polecam Dziennik Cwaniaczka- no to lecimy absolutnie w stu procentach. Jedyny minus tej książki: za szybko się kończy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *