Książki

Czy zarobienie ogromnej ilości pieniędzy może uprzykrzyć życie? Jak najbardziej! Przekonują się o tym bohaterowie powieści Depozyt Joanny Chmielewskiej. Autorka przyszalała. Jest troszkę jak u Hitchcocka: najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie wzrasta.

Pieniądze szczęścia jednak nie dają…

depozyt joanny chmielewskiej
Depozyt Joanny Chmielewskiej wyd. Vers, 1999

W powiedzeniu, że pieniądze szczęścia nie dają, jest odrobina prawdy. Wszystko oczywiście zależy od tego jaką ilość pieniędzy dostajemy, czy są one w pełni legalne i jakie problemy mogą się z tym wiązać. Niejaki Henryk Karpiowski robi biznes życia. Wraz ze wspólnikiem udaje mu się zarobić ogromne pieniądze, które drogą lądową docierają do niego wraz z ruskim kontrahentem, oczywiście w postaci czystej gotówki i kilku świecidełek.

Gdy zarobiona forsa dociera do niego, z miejsca pojawia się problem: gdzie te pieniądze schować? Bank odpada. Normalny człowiek zapewne od razu wiedziałby, że owe pieniądze POWINNY natychmiast wylądować w banku na kilku bezpiecznych kontach. Niestety, Karpiowski jest przekonany, że owe miliony nie są tak całkiem legalne, że wraz ze wspólnikiem wplątali się niemal w aferę, w której przyjdzie im zapłacić życiem za to bogactwo.

Bohater Depozytu rozwiązuje sprawę nieco dziwnie i niekoniecznie dobrze dla siebie. Oddaje pieniądze w depozyt przyjacielowi, Sewerynowi Chlupowi. Przyjaciel chowa teczkę z pieniędzmi u siebie w domu, po czym następują ogromne komplikacje.

Gdzie ta forsa?

Oddanie pieniędzy Chlupowi w depozyt nie byłoby może aż takim problemem, gdyby nie jeden drobiażdżek. Następnego dnia Karpiowski musi się stawić na ważnym biznesowym spotkaniu, poza Warszawą, jego narzeczona wyjeżdża na targi książki do Krakowa a dorosła córka ma wykłady na uczelni. W domu pozostaje tylko Bubel, brat byłej żony Karpiowskiego, osobnik uwielbiający kraść.

Karpiowski starając się wrócić do domu jak najszybciej, w drodze powrotnej ulega poważnemu wypadkowi, w wyniku którego trafia do szpitala. Po odzyskaniu przytomności na jaw wychodzi straszna rzecz: bohater stracił pamięć…

Jakby mało było tego wszystkiego, Chlup, u którego w domu spoczywa depozyt, również zostaje skasowany. Umiera na wylew we własnym ogrodzie. Zrozpaczona rodzina Karpiowskiego za wszelką cenę stara się odzyskać stracone pieniądze. Problemów jest sporo: narzeczona Karpiowskiego wie tyle, że jakieś pieniądze są, sam Karpiowski nie pamięta nic, Chlup wcześniej też nic nikomu nie powiedział, a teraz go w ogóle nie ma. Rodzina nie ma  jeszcze zielonego pojęcia, z kim dodatkowo przyjdzie jej się zmierzyć…

Afera jak stąd do Otwocka

Trzeba przyznać, że Chmielewskiej udała się ta powieść. Do Depozytu wracałam już wcześniej, ale jakoś tak dopiero teraz odkryłam fantastyczność tej książki. Czytając Depozyt zastanawiałam się co ja bym zrobiła na miejscu bohaterów. I w jaki sposób chciałabym odzyskać pieniądze, mając za przeciwnika kogoś takiego jak pani Bogusia.

Tę kobietę pokonałby tylko czołg i pułk wojska, którym ja niestety nie dysponuję 😉

Mając jednak w pamięci te miliardy, które gdzieś tam na mnie czekają, z całą pewnością trzeba by było ruszyć głową.

Bohaterowie Depozytu wplątują się w całkiem niezłą aferę, no może aferkę, bo nie jest to międzynarodowy przemyt czy handel. Ale i tak łatwo nie jest. Uzbrojeni w niewielką wiedzę, mając na karku męczącego Bubla, stają do walki o swoje.

Książka jest jedną z tych,  w której bohaterami są ludzie zupełnie inni niż postacie, które zazwyczaj spotykamy u Joanny. Nie ma tu Joanny, architektki ani grona jej przyjaciół. Mamy za to sympatycznego Karpiowskiego i jego rodzinę, mamy nastoletnie dzieci Chlupa (Agatka i Staś), które również dają się lubić. No i jest ich mamusia, pani Bogusia. Nie wiem, na kim wzorowała się Chmielewska, pisząc tę powieść, ale jeśli taka pani Bogusia istnieje naprawdę to współczuję środowisku, w którym żyje… 😉 Przeurocza kobieta…

depozyt joanny chmielewskiej
Depozyt Joanny Chmielewskiej wyd. Vers, 1999

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *