Pulpecja Małgorzaty Musierowicz to ósmy tom Jeżycjady i jak na razie dla mnie, najbardziej nudny. W zasadzie nie bardzo wiem, jak mogłabym go opisać.

Bohaterką Pulpecji jest Patrycja, najmłodsza z rodziny Borejków, zamieszkałych przy Roosevelta w Poznaniu. Po raz pierwszy poznaliśmy ją nieco lepiej w Kwiecie kalafiora, gdy jako pięcioletnie dziecko umilała życie swoim starszym siostrom. W Pulpecji Patrycja ma już lat 19 i wraz z całą rodziną przygotowuje się do wielkiego wydarzenia, jakim jest ślub jej starszej siostry, Idy. Rzecz jasna, wszystko idzie nie tak.
Pomijając już drobny fakt, że ślub ma się odbyć w Boże Narodzenie 1991, zatem można się domyślić, że z zaopatrzeniem w cokolwiek (a już na pewno w ślubne akcesoria) nie jest jeszcze tak łatwo. Zima, śnieg i ogólnie kiepska aura to chyba nie najlepszy moment na ślub, ale cała rodzina dumnie stawia czoło temu wydarzeniu. Zwłaszcza, że skromne wesele ma się odbyć w mieszkaniu Borejków, a cała ucztę trzeba oczywiście przygotować samemu. Dziś Borejki zamówiliby wesele w miłej knajpce, zapłaciliby za gości i mieliby spokój. Wówczas wszystkie imprezy rodzinne odbywały się jeszcze po domach.
Pechowa bohaterka
Tytułowa Pulpecja, Małgorzaty Musierowicz, bierze udział w ślubie siostry, mając jednocześnie na głowie własne problemy. A właściwie jeden problem, któremu na imię Baltona. Baltona, choć tak naprawdę Florian, to dziarski młodzian, który uwielbia życie i korzysta z niego garściami. Problem z Florianem polega na tym, że nie jest on na wyłączność tylko Pulpecji, ale także innych dziewczyn. Poza tym, Florian ma przemiłą kwiaciarenkę i jeszcze milszą syrenkę, którą z upodobaniem jeździ po ulicach Poznania.
Gdyby mało było problemów ze ślubem Idy i Florianem/Baltoną, Pulpecja musi stawić czoło jeszcze jednej kwestii: maturze, do której oczywiście trzeba się uczyć. Ale jak tu się uczyć, skoro na głowie tyle spraw? Efekt jest oczywiście taki, że Pulpecja maturę zawala. Ida na szczęście bierze ślub, choć nie obywa się bez kłopotów. Brak butów, gęsty śnieg, który pan młody musi samodzielnie uprzątnąć sprzed kościoła, przydeptanie (przez Pulpecję) welonu ślubnego Idy i brak kluczy do domu w chwili gdy wszyscy goście czekają na przyjęcie weselne. Gorzej już być nie mogło. Na całe szczęście, jak to u Musierowicz, wszystko kończy się dobrze a bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Przynajmniej do kolejnego tomu 🙂
Fajnie, jak to u Musierowicz
Pulpecja Małgorzaty Musierowicz to całkiem niezła książka. Pełna humoru, ciepła i sympatyczna, w sam raz na ponure zimowe wieczory. Polecam ją absolutnie wszystkim, ale chyba najbardziej nastoletnim dziewczynom, bo to one znajdą w Pulpecji mnóstwo dla siebie.