Książki

Jak wynika z najnowszych wiadomości, które znalazłam w internetach, mamy z wózkami to problem dla bibliotek.

Dziś, gdy niemal wszystkie biblioteki w Polsce borykają się z brakiem chętnych i spadkiem czytelnictwa i powinny robić wszystko by ten problem zlikwidować, niektóre z placówek mają problem z owózkowanymi matkami i nie wpuszczają ich na swój teren.

Wózek? Nie, dziękujemy

O co chodzi? W jednej z miejskich bibliotek w jednym z największych polskich miast miała miejsce taka sytuacja: do biblioteki przyszła mama z małym dzieckiem w wózku, tyle że zamiast zostać przywitana ciepło przez pracowników… została poproszona o pozostawienie wózka z DZIECKIEM na zewnątrz. Ponieważ dziecko może hałasować, może pobrudzić książki i tak dalej. I tu pojawia się problem. Czy pracownice biblioteki rzeczywiście powinny były tak postąpić?

Ja sama jestem także bibliotekarką i do mnie również przychodzą mamy z dziećmi w wózkach. Powiem szczerze, że nawet przez myśl mi nie przeszło, by wyganiać matkę z wózkiem! Pomijam już fakt, że mam całkiem sporo miejsca w bibliotece (jest połączona ze świetlicą), więc mam sporo miejsca nawet dla kilku wózków. Ale nie o to chodzi. chodzi o absurd sytuacji. Czy ktoś normalny pozwoliłby, aby czyjeś dziecko czekało SAMO przed biblioteką? Kto zapewni bezpieczeństwo wózkowi, jeśli bibliotekarki nie miały obowiązku pilnowania dziecka?

Argumenty nie do podważenia

Argument pracownic owej biblioteki był taki, że mama może z dzieckiem na ręku wybierać książki z półek, a wózek może poczekać na zewnątrz. Tak, to na pewno bardzo wygodne i przyjemne…

Twierdzenie pań z owej biblioteki, że dzieci hałasują, a w bibliotece ma panować cisza, jest również średniej jakości. Moim osobistym zdaniem o wiele bardziej hałasuje młodzież szkolna, grająca na komputerach i olewająca przepisy biblioteczne. Sama borykam się z takimi osobnikami i już nie raz musiałam wskazywać drzwi wyjściowe, bo nie dało się wytrzymać. Jednakże nigdy nie pomyślałabym o tym, by wyganiać mamę z wózkiem, bo dziecko kwili!

Najfajniejsi czytelnicy

Przecież mamy z wózkami to najbardziej wdzięczni użytkownicy, bo: a) wypożyczają sporą ilość książek dla dzieci i b) same potem wysyłają swoje pociechy do biblioteki. W mojej bibliotece jest również kącik dla malucha ze stolikiem, krzesełkami i przyborami do rysowania co jest jasnym sygnałem dla mam, że są u mnie mile widziane. I tak powinno być. Na zewnątrz biblioteki można zostawić rower, samochód czy inny pojazd, ale, na litość bogów, nie wózek! Kto potem poniesie odpowiedzialność za ewentualną kradzież?

Ryzykowne posunięcie

Szczerze mówiąc czytałam ten artykuł z szeroko otwartymi oczami. Ze zdumienia. W dzisiejszych czasach, gdy tak szybko spada ilość wypożyczeń i czytelników jest coraz mniej, a biblioteki są zamykane, takie zachowanie to strzał we własne kolano. No chyba, że owe panie bibliotekarki czują się tak pewnie, że mogły sobie pozwolić na wyproszenie mamy z wózkiem z biblioteki.

Czy rzeczywiście mamy z wózkami to tak poważny problem dla biblioteki? Co z nas za społeczeństwo jeśli najpierw czepiamy się matek karmiących piersią na ulicy, a za chwilę wypraszamy matkę z wózkiem z biblioteki przy jednoczesnej deklaracji, że tak strasznie nam zależy na coraz większej liczbie dzieci?

Co o tym myślicie?

wozek-w-bibliotece
Wózek w bibliotece (zdj. z www.yelp.com)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *