Książki

Ostatnio głośno u nas w sprawie znowelizowanej ustawy o prawie autorskim, która przewiduje finansowe rekompensaty dla autorów za książki z bibliotek. Jednych ten pomysł cieszy (autorów- bo zarobią), innych wkurza. Jak doskonale wiadomo, pozycja książki nie jest w naszym kraju zbyt wysoka (wyżej cenimy piwo i telewizję), a co za tym idzie, wynagrodzenia dla autorów także nie są zbyt wielkie.

Wypożyczasz więc płać!

Jednak od początku. O co chodzi z ta ustawą? Ano o to, że zgodnie z najnowszym prawem autorskim, pisarze mogliby zarabiać na tym, że ich książki nie poszły do sprzedaży tylko zalegają w bibliotekach. Byłaby to pieniężna rekompensata dla autorów, których książki się nie sprzedają, ale są wypożyczane. Wypłacenie takich pieniędzy będzie możliwe jeśli autor zarejestruje się na stronie Stowarzyszenia Autorów i Wydawców Copyright Polska. Do tych pieniędzy będą mogli mieć dostęp także ilustratorzy, tłumacze oraz spadkobiercy autorów.

Z jednej strony ok, każdy autor chce zarobić, a może tak być tylko wtedy, jeśli książka zostaje kupiona. Jak wiadomo, w bibliotekach książki są za darmo. Jednak, jak wiemy, autorzy w Polsce są różni, jedni sprzedają się lepiej (Katarzyna Bonda czy autorki popularnych kobiecych powieści), inni nieco gorzej. Do tego mamy przecież autorów zagranicznych, którzy świetnie schodzą w naszym kraju i jak niby mielibyśmy ich traktować?

Dużo pytań, mało konkretów

Póki co, program jest jeszcze w formie raczkującej i nikt nic nie wie. Ile miałaby wynosić opłata za takie wypożyczenie? Twórcy mają czas do końca sierpnia, by się zarejestrować. Sami autorzy snują różne przypuszczenia, co do wysokości rekompensaty za książki z bibliotek, a twórcy programu nie chcą nic mówić.

Z jednej strony akcja może i jest chwalebna, bo prawo autorskie powinno chronić twórców, ale z drugiej, no właśnie ten program nie wszystkich będzie chronił. Pytanie czy każdy autor zechce zarejestrować się na stronie, no i co z autorami zagranicznymi. Choć prawdopodobnie program ten będzie dotyczyć tylko polskich twórców. Inna sprawa i wątpliwość dotyczy twórców antologii (publikacja zawierająca zbiór dzieł tego samego lub różnych autorów), w których przecież utwory mogą być różnych długości i jak wobec tego wyglądałby podział pieniędzy?

Bibliotekarz na szczęście nie zapłaci

Dla samych bibliotekarzy, o dziwo, program rekompensat dla autorów za książki z bibliotek nie będzie problemem. Pieniądze na ten cel będą pochodzić z budżetu państwa, więc biblioteki mające niewielki budżet nie będą musiały się głowić, skąd wziąć pieniądze. Chociaż tyle… Do samych bibliotekarzy będzie jednak należało przekazanie informacji o ilości wypożyczeń danej książki (bo w sumie kto inny miałby tego dokonać?). Jak wiadomo, karta książki wszystko powie.

Sprzedaż książek jest w naszym kraju nieco słaba, co pokazują statystyki (z czytelnictwem jest jeszcze gorzej), a do tego dochodzą jeszcze różnice w wielkości wynagrodzeń autorów, którzy w porównaniu z Zachodnimi autorami, zarabiają niewiele. Jeśli jest się poczytnym autorem, książki nawet schodzą i interesuje się nimi spora ilość czytelników, aczkolwiek w porównaniu z taką np. Ameryką, u nas jest nieco śmiesznie.

Poczytni dostaną więcej

Bibliotekarze (ja sama zresztą też) uważają, że teraz daje się zauważyć wzrost zainteresowania literaturą polską i to zarówno współczesnymi powieściami jak i klasyką, więc może coś tam drgnęło. Czytałam o bibliotekach, w których są zapisy (!) czytelników na przeczytanie konkretnej książki. Tak jest w przypadku Miejskiej Biblioteki w Lublinie, gdzie kilkanaście osób czeka w kolejce na przeczytanie „Ksiąg jakubowych” Olgi Tokarczuk. Zważywszy jednak, że ostatnio dość głośno jest o tej książce ze względu na jej charakter, który nie spodobał się pewnym kręgom politycznym, liczba chętnych nie powinna dziwić. Tak jest zresztą z większością głośnych książek. Im więcej się o tym mówi, tym lepiej. A jeśli wokół jakiejś książki narosną kontrowersje, wtedy jest jeszcze piękniej. Choć oczywiście są też opinie mocno przesadzone.

Jako, że polscy pisarze zarabiają słabo, program rekompensaty dla autorów za książki z bibliotek być może powinien cieszyć. Jest to jakaś forma wspierania naszych rodzimych autorów, którzy wciąż walczą z piwem i telewizją o pierwszeństwo w polskich domach, jednak nadal jest sporo niewiadomych i niepasujących założeń, które wyjdą na wierzch dopiero po jakimś czasie.

Naprawić naród, ale jak?

Zastanawiam się także, czy zamiast wydawać bezsensownie kolejne miliony (3,8 mln zł przeznaczono na ten program) nie lepiej byłoby popracować trochę nad świadomością i mentalnością narodu, który naprawdę przestał interesować się książką? Innym problemem jest nasze ubóstwo, które nie pozwala normalnej statystycznej rodzinie na zakup książki raz w miesiącu.

Ale do tego potrzeba by długofalowej polityki kolejnych rządów. Bo wszystkie partie, które do tej pory działały (i działają) nie zrobiły w tej materii nic. Może powinniśmy popatrzeć na Szwedów, u których czytelnictwo sięga 80%, a promocje książek i autorów wcale nie pochodzą z kosmosu i są najprostsze na świecie?

A co Wy sądzicie o tym pomyśle? Macie swoje domysły, opinie? Zgadzacie się z tym programem rekompensaty dla autorów za książki z bibliotek czy uważacie, że to kolejny stracony pomysł?

wnetrze ksiegarni
Wnętrze księgarni (zdj. z www.grovebookshop.com)

 

regal z ksiazkami w bibliotece
Regał z książkami w bibliotece

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *