Prawdziwe życie zaczyna się po 70-tce, tak można by stwierdzić po przeczytaniu książki Seniorzy w natarciu Cathariny Ingelman Sundberg. Przyznaję szczerze, do przeczytania w pewnym sensie skusiła mnie okładka książki. Jest przezabawna.

Seniorzy w natarciu to jedna z najbardziej zwariowanych i przezabawnych historii jakie czytałam, choć trochę nudnawo napisana. Grupka szwedzkich emerytów, zamieszkujących dom opieki Diament postanawia coś zrobić ze swoim nudnym życiem i wpada na pomysł przestępstwa. To tak jednym zdaniem.
Żeby było lepiej
Generalnie wszystkim nam wydawać by się mogło, że Szwecja to synonim bogactwa, dobrobytu i świetnych świadczeń socjalnych dla ludzi. Ciągle się słyszy o dobrej pomocy socjalnej, zwłaszcza dla młodych mam i że rodzenie dzieci w Szwecji to sama przyjemność. Hm, być może jednak ten raj odnosi się tylko do ludzi młodych. Książka Seniorzy w natarciu udowadnia, że dla reszty społeczeństwa wcale tak nie jest.
Martha, Stina, Anna- Greta, Grabi i Geniusz to piątka seniorów, którzy jesień swego życia spędzają w domu opieki. Nie jest tam jednak wcale różowo. Właściciel chcąc oszczędzać na wszystkim i ciąć koszty skandalicznie zaniedbuje swoich… hm, wychowanków. Staruszkowie mają wprawdzie gorące posiłki, ale to chemia podawana na plastikowych opakowaniach, najtańsze jedzenie jakie może być. Do tego brak kawy i słodkich bułeczek, a jak się później okazuje, nawet TYLKO jeden spacer tygodniowo. To już w więzieniu mają lepiej!
Na bogato
No i właśnie dlatego staruszkowie postanawiają dokonać przestępstwa. Ukraść cokolwiek (broń Boże zbrodnia!), ale na tyle cennego, żeby znaleźć się na jakiś czas w wygodnym i ciepłym więzieniu z dobrym jedzeniem i innymi przyjemnościami. Towarzystwo z Seniorów w natarciu wpada więc na pomysł okradzenia najbogatszych klientów Grand Hotelu. Wiadomo, tacy zawsze mają kosztowności, pieniądze, biżuterię. Pomysł generalnie nie jest zły i nawet udaje się go zrealizować. Seniorzy uciekają z domu opieki i instalują się w Grand Hotelu, w najdroższych apartamentach. Większość z nich nie ma rzecz jasna wystarczających pieniędzy by za to wszystko zapłacić, ale Anna – Greta ma na szczęście fundusze by zrealizować ten cel.
Pojawia się tylko jeden drobny problem: po zrobieniu zamieszania w hotelowej łaźni i wyłączeniu prądu, dwoje uczestników z szajki okrada skrytkę znajdującą się w recepcji hotelu. Tyle że tam nie ma nic cennego. Telefony i drobiazgi, żadnej biżuterii i innych drogocenności. Nie o to przecież chodziło. Wobec tego seniorzy, niczym nie zrażeni, wpadają na kolejny dziki pomysł: okradzenia Muzeum Narodowego w Sztokholmie.
Skradzione malowidła
Jakimś niepojętym sposobem staruszkom udaje się okraść Muzeum. Dwa małe obrazki, Moneta i Renoira, zostają wywiezione w chodzikach po czym emeryci żądają okupu za zwrot. Obrazy zostają ukryte… w zamieszkanym przez nich apartamencie, zawieszone na ścianie. Odbierając okup na promie do Finlandii okazuje się jednak, że sprawy nie do końca idą po ich myśli. Podczas sztormu część pieniędzy ginie, a po powrocie do hotelu okazuje się, że obrazy zniknęły. Wszystko zaczyna się sypać, ale Emerycka Szajka (jak się sami nazwali) nie zamierza się poddawać.
Staruszkowie idą na policję i przyznają się do winy, w co oczywiście nikt za bardzo nie wierzy. Kiedy jednak okazuje się, że seniorzy mieli rację, policja zgarnia ich i lądują w tak upragnionym więzieniu. Jednak szybko przekonują się, że życie za kratkami wcale nie jest takie różowe jak to pokazują w telewizji. No i do tego trzeba jeszcze znaleźć te obrazy, odzyskać zaginione pieniądze i uciekać z kraju.
Jakby jeszcze było mało, w to wszystko wplątuje się bałkańska mafia, a po piętach seniorom depczą prezes domu opieki i siostra Barbro, bezduszna pielęgniarka zajmująca się staruszkami.
Historia śmieszna, ale gorzka
Muszę powiedzieć, że pomimo świetnej historii książka Seniorzy w natarciu Cathariny Ingelman Sundberg budziła we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony jest szybka akcja i jak już się czyta to jakoś leci. Kiedy jednak musiałam przerwać i potem wrócić do lektury, jakoś nie miałam ochoty. Nie miałam tego poczucia, że muszę zrobić szybko to co mam do zrobienia i natychmiast wracać do książki, bo muszę wiedzieć jak to się skończy.
Do tego wszystkiego historia jest nieco gorzka. Wprawdzie jest humor, dialogi są fajnie napisane, ale z całości Seniorów w natarciu wychodzi raczej gorzki obraz traktowania starszych osób w Szwecji. Personel domu opieki traktuje staruszków jak zło konieczne. Posiłki urągają godności ludzkiej choć sami pracownicy mają do swojej własnej dyspozycji świetnie wyposażoną kuchnię. Siostra Barbro wpada na coraz głupsze pomysły na oszczędzanie. Niektóre z nich wydają się wręcz zbrodnicze jak chociażby przepisywanie staruszkom leków hamujących apetyt po to, by oszczędzić na posiłkach. Serwowane lekarstwa powodują w dodatku otępienie i seniorzy nie robią nic szczególnego, nie mają pasji leżąc tylko i wpatrując się w okno.
Spacer raz na tydzień, nie mówiąc o jakimkolwiek wychodzeniu samodzielnie z ośrodka. Trochę to przerażająca wizja i nie wiem sama czy tak w Szwecji faktycznie jest czy to tylko fikcja. Oby.
Książkę czyta się jednak mimo wszystko fajnie i myślę, że jest to lektura, której się nie zapomina. No i wbrew rozsądkowi każdy czytelnik będzie trzymał kciuki za seniorów, żeby im się ten skok wreszcie udał 🙂